poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Promesa w polskim świecie Spa




Dziś kilka słów o standaryzacji, kategoryzacji lub warunkach jakie trzeba spełniać w naszym świecie. W zasadzie to i ich braku. Tak, wiem, że w Polsce branża Spa według niektórych nadal posiada status młodej branży na dorobku. W pewnym sensie tak, ale czy jest na tyle młoda, by nie rządzić się żadnymi prawami? Nie!

Dobrym światem usług do porównania jest świat noclegowy. Tutaj z pomocą w porządkach przyszedł ustawodawca (ostatnie zmiany miały miejsce w 2011). Wspomniane ustawy, obiekty hotelarskie dzielą na 7 rodzajów: hotele, motele, pensjonaty, kempingi, domy wycieczkowe, schroniska młodzieżowe, schroniska. Aby, należeć do wybranej grupy, trzeba spełniać poszczególne warunki. Dla przykładu: hotele - obiekty posiadające co najmniej 10 pokoi, w tym większość miejsc w pokojach jedno- i dwuosobowych, świadczące szeroki zakres usług związanych z pobytem klientów. Co więcej jest także podział na kategorie, uzależnione od oferowanego standardu. W większości wyrażane są za pomocą gwiazdek (*, **, ***, ****, *****).

Ocena każdego obiektu, aspirującego do danej grupy i kategorii dokonywana jest przez marszałka województwa właściwego ze względu na miejsce położenia obiektu, w formie decyzji administracyjnej, po uprzednim wypełnieniu przez przedsiębiorcę określonych przepisami warunków.

Finałem jest Promesa - dokument stwierdzający zaszeregowanie obiektu do odpowiedniego rodzaju i kategorii, wydawany jest na czas określony, nie dłuższy niż 2 lata.

Po konkretnym wstępie pojawia się pytanie: dlaczego nie stworzono podobnego systemu dla branży Spa? Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to z reguły chodzi o...

Wiarygodnych źródeł certyfikacji w Polsce, próżno szukać. Może zatem warto poszukać konkretnej certyfikacji poza naszymi wszelkimi granicami. Nie trudno o instytucje rangi międzynarodowej, które owe certyfikacje przyznają. Jednym z wyróżniających się jest EuropeSpa Certification /klik klik/. Co ciekawe przyznawany jest w momencie, gdy obiekt spełnia minimum 80% wszystkich kryteriów, jak również pewne podstawowe wymagania. Dostępne są dwa rodzaje certyfikatu:

EuropeSpa Med - przeznaczony dla uzdrowisk medycznych (+ dodatkowe świadectwo "mother-and-child-cure"), oraz

EuropeSpa - dla odnowy biologicznej przyhotelowych spa, obiektów termalnych i obiektów Spa.

Lista stowarzyszeń i podmiotów akredytacyjnych promujących standardy w świecie Spa jest dość duża /klik/, lecz żadne z nich nie regulują możliwości wykorzystania w nazwie miejsca trzech magicznych liter SPA.

Sądzę, że w naszych realiach większy problem stanowi brak tej właśnie regulacji, niż problem z  kategoryzacją stricte. Potencjał branży Spa w naszym kraju jest ogromny, pytanie tylko kiedy zaczniemy go świadomie wykorzystywać. Jesteśmy krajem w którym każdy region jest dobrą podstawą do niesamowitej filozofii, którą posiadać powinno każde Spa z prawdziwego zdarzenia. Wtedy z kolei certyfikacje, cóż... same przyjdą.


Pozdrawiam,

Michał Drobik

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Proces tworzenia...


Jak wygląda proces tworzenia od samego początku, czysto subiektywnie?
Początkowy etap to pomysł, idea, która zaświta w głowie i cały czas się w niej tli. Raz więcej, raz mniej, ale cały czas jest i daje o sobie znać. Dalej pierwszy krok, jak zacząć. Trwa długo, jeżeli istnieje presja czasu, to nie będzie to oddawało w 100% pełnej wartości. To nie jest tak, że siada się i piszę, układam, wymyślam i już. Najlepszy pomysły przychodzą w nocy i rano kiedy nie zostają zapisane, uciekają z głowy, można się więc zastanowić, czy nie spać z notesem.
Kiedy to już dobiegnie końca, powstanie szablon, pierwotny pomysł, nadchodzi etap udoskonalania i tutaj analiza wszystkiego, czy każdy element do siebie pasuje, czy jest coś zbędnego, czy można cos dodać, jak można to zmodyfikować, udoskonalić, jak będzie do tego podchodził odbiorca. Czy efekt końcowy będzie rzeczywiście taki, jakie było założenie początkowe? Raz trwa to dzień, raz kilka miesięcy, raz kilka lat. Tomasz Edison pomylił się kilka tysięcy razy zanim wynalazł żarówkę. Na pytanie, czy chce się panu próbować po tylu porażkach, odpowiedział, oczywiście, wykluczyłem jedynie kilka tysięcy sposobów, którymi żarówki wynaleźć się nie da. To ogromny krok naprzód.
Czy jest możliwe, aby sposób Edisona przełożyć na masaż? Oczywiście, w praktyce dzieje się to non stop, dodajemy, odrzucamy, modyfikujemy. Każda sesja jest nowym doświadczeniem i każda sesja wnosi coś nowego do naszego indywidualnego procesu tworzenia.

Pozdrawiam
Maciej

poniedziałek, 24 marca 2014

Bieganie - świetna profilaktyka, ale z głową



Temat gorący, ponieważ wczoraj przebiegłem półmaraton i tym samym najdłuższą trasę w życiu na nogach, jako osoba doświadczona w sporcie, ale początkująca w bieganiu na takich dystansach. W trakcie tych 21 km nasunęło się kilka cennych uwag, które miały lub miałyby wpływ na lepszy wynik i lepsze samopoczucie.
Pierwszoplanowym celem było: przebiec. Ale jak to ambicja sportowca, nie obeszło się bez rzucenia kilku wyzwań biegnącym znajomym i to jak okazało się był spory błąd. Błąd ponieważ poskutkowało to narzuceniem sporego tempa na początku, do połowy było dobrze, pierwsze 10 km poszło świetnie z czasem 44 minuty, kolejne 5 umiarkowanie, a ostatnia szóstka to walka z każdym kilometrem.
Druga ważna rzecz, mieć coś w uszach, coś co gra, czyta, odwraca uwagę od wysiłku. Mój pech, że telefon wyłączył mi się w połowie, więc koncentrowałem się na własnym oddechu. 
Buty. Bardzo istotne. Trenowałem w butach na płaskiej podeszwie, gdzie często po bieganiu czułem ból w kolanach. Zmiana obuwia poskutkowała brakiem tych objawów po przebiegnięciu 21 km.
Rzecz kolejna to rozgrzewka. Niezbędna i konieczna, dostosowuje organizm do nadchodzącego wysiłku. 
Dalej już tylko satysfakcja dobiegnięcia do mety i marzenie solidnego masażu po wszystkim :-)
Bieganie jest świetną formą aktywności fizycznej oraz uzupełnieniem treningu, pod warunkiem, że uprawiana jest rozsądnie, a sam trening jest przyjemnością, bo tylko wtedy czerpiemy z tego maksymalne korzyści 


Ze sportowym pozdrowieniem
Maciej

poniedziałek, 17 marca 2014

Kolejny raj Mandarin Oriental


Od zawsze uważałem, że warto śledzić poczynania najlepszych. Choćby dla poszukiwania inspiracji. Z całą pewnością przedstawicielem najwyższej półki pod wieloma względami jest...

Mandarin Oriental. Pod szyldem tej marki z końcem 2016 roku, narodzi się kolejne wyjątkowe miejsce. Tym razem będzie to istny raj na naszej planecie, zlokalizowany na południowym półwyspie Bukit na Bali. Wyspa nie bez powodu zwana potocznie Wyspą Bogów.

Cały luksusowy projekt nosi nazwę Bukit Pandawa, zaś składać się będzie z 97 przestronnych willi z widokiem na Ocean Indyjski, basenów, centrum fitness, Beach Club i dedykowanym Kids Club, biblioteka i 18 - dołkowe pole golfowe. Dla formalności wspomnę, że całość funkcjonować będzie zgodnie z polityka jakości Mandrin Oriental.

Oczywiście nie zabraknie części SPA (
bagatela 1725 m2). Oferta będzie zawierać autorskie programy sygnowane przez Mandarin Oriental oraz specjalnie opracowane zabiegi inspirowane balijskimi tradycjami. Warto wspomnieć, że kolejny raz w świecie pojawia się słowo autorskie.

To tyle jeśli chodzi o tytułową zapowiedź. W ostatnim czasie zastanawiałem się dlaczego najbliższy obiekt Mandarin Oriental jest w Pradze lub Monachium? Nikt nie pokusił się o inwestycję w Warszafie, Poznaniu, Krakowie? Odpowiedź podsuwa także wujek Google: Nie znaleziono żadnych wyników wyszukiwania dla hasła "Mandarin Oriental w Polsce". Nawet wzmianki na ten temat. Wychodzi na to, że odpowiedź jest, aż tak banalna. Szkoda.

Pozostają nam zatem trzy rzeczy. Pierwszą jest inspiracja o której wspomniałem na samym początku. Jest jej mnóstwo. Drugim, w miarę możliwości i okazji, status Klienta w wybranym hotelu lub Spa. A jest w czym wybierać /find a hotel/. Na koniec, możemy zadać sobie pytanie, jeśli tak to gdzie na mapie Polski powinno pojawić się właśnie to logo?


Miłego dnia,

Michał Drobik

poniedziałek, 10 marca 2014

Najwyższa półka w Twojej bibliotece: Schleip, Findley, Chaitow , Huijing "Powięź..."


Przyziemnie i konkretnie o jednej z najważniejszych tkanek narządu ruchu, dziś jeszcze w przedsprzedaży. Kolejny hit na rynku autorstwa aktualnych legend tej tematyki,  Robert Schleip, Thomas W. Findley, Leon Chaitow , Peter Huijing w dziele pod tytułem "Powięź. Badanie, profilaktyka i terapia dysfunkcji sieci powięziowej". Kolejny raz spojrzenie na organizm pod tym unikalnym kątem. Tkanka która istniała od zawsze, przez wiele lat niezauważana, dziś przechodzi swój renesans i staje się jedną z głównych struktur organizmu na której się skupiamy. Dziś, moim subiektywnym zdaniem, ten kierunek, praca z emocjami oraz szeroko pojęta duchowość to terapie przyszłości (chociaż z kwestią duchowości warto być ostrożnym, ponieważ mentalnie nie jesteśmy jeszcze na to gotowi).

Pozdrawiam
Maciej Łuczak

wtorek, 4 marca 2014

Masaż na miarę Oskara



86 ceremonia rozdania Oscarów przeszła do historii. Najlepszym filmem został "Zniewolony". Statuetki za najlepszych aktorów pierwszego planu otrzymali Cate Blanchett i Matthew McConaughey, drugiego zaś, Jared Leto i Lupita Nyong'o. Za najlepszego reżysera uznano Alfonso Cuarona. Gratulacje!

Spojrzeć na masaż przez "oskarowe" okulary? Dlaczego nie. W pewnym sensie można porównać masaż do filmu.

Są filmy zwykłe, lekkie, które nie wymagały zbyt dużo pracy od twórców - to jak najprostsze wersje masażu.

Następnie filmy z wyższej półki, takie o których każdy coś słyszał - to dla przykładu masaże opracowane przez niektóre firmy kosmetyczne. Mam tu na myśli zarówno te z banalną (nie bez przyczyny) procedurą, którą może wykonać dosłownie każdy przedstawiciel świata kosmetycznego, jak i te z przemyślanym repertuarem technik, stworzoną "na poważnie".

Trzecią dziś grupą filmów są bezapelacyjne kinowe hity. Filmy które widzieli wszyscy i o których mówią wszyscy. Obsadzone gwiazdami z najwyższej półki, mające największy budżet, a co najistotniejsze, najzdolniejszych reżyserów. Do tej grupy możemy zaliczyć masaż godny Oskara, przedstawiony w formie kompletnego produktu, procedury wzbogaconej o własną filozofię, identyfikację wizualną przeznaczonego dla sprecyzowanego Klienta.

Muungano Academy jest odpowiedzią na brak takich właśnie produktów.

Dzisiejszy Klient polskiego rynku Spa & Beauty jest świadomym Klientem, który jest dzięki temu bardzo wymagający. Powtarzam i będę powtarzał to do znudzenia.

Jack Trout wypowiedział kiedyś nieśmiertelne zdanie "Wyróżniaj się albo zgiń". Czas najwyższy wyróżnić się, doceniając króla spośród zabiegów Spa, jakim bez wątpienia jest masaż.

Już za chwilę tylko "oskarowy" masaż będzie w stanie sprostać oczekiwaniom konkretnego Klienta Spa. W Europie, gdzie rozwój świata Spa postępuje niewiele szybciej niż nad Wisłą, pasjonaci masażu od kilku lat w najlepszych obiektach wdrażają procedury masażu XXI wieku. Co ważne, odnosząc przy tym sukcesy. Idealnym przykładem jest
Gilles Horclois, twórca Amani© Zanzibar oraz Massage Mam'Bé. Pisałem o Nim na początku lutego /klik/. Jeżeli sprawdza się to w Europie, dlaczego jest z tym problem w Polsce?

Oczywiście zawsze pozostanie grupa polująca na oferty promocyjne, grupo(NO)we, te za półdarmo. Pojawia się tylko pytanie, jaki profil Klienta interesuje danego Inwestora, Managera, Masażystę.


Pozdrawiam,

Michał Drobik

poniedziałek, 3 marca 2014

EduMonday na 86th Academy Awards w Hollywood



Dostaliśmy wiadomość od EduMonday: "Cześć. W Hollywood jest zaj*****ie. Czerwony dywan robi wrażenie. Wracam dopiero we wtorek. Pozdrawiam."

Już jutro klika słów o masażu w klimacie oskarowym. O tym, co wspólnego może mieć masaż i oskarowa tradycja nagradzania najlepszych. Słowo klucz "najlepszych" rozumianego nie od strony promocji filmu a wartości jaką czerpie z niego widz.

Zatem, do wtorkowego poranka, czasu polskiego, oczywiście.